Moja uprawa Miechunki Physalis w donicach

Physalis-owoc

Miechunkę Physalis sprowadzają markety z Kolumbii i Peru. Jest rośliną egzotyczną, ciepłolubną i w naszych warunkach jednoroczną. Ale uprawa jej w Polskich warunkach jest możliwa.

Pakowane do koszyczków po 100g owoce w charakterystycznych wysuszonych baldachach, kosztują od 8 do 5 zł.

W celu spróbowania doniczkowej uprawy skusiłam się na jedno opakowanie. Już na oko widać było, że są większe od uprawianych przeze mnie od lat Aunt Molly. Mają też inny smak. Są zdecydowanie bardziej wyraziste, ja bym je porównała do smaku pomarańczowych cukierków nimm2. Słodkie a zarazem kwaśne, pyszne. Orzeźwiające i pełne witamin.

Forumowe opinie nie zachęcały do eksperymentu, wszyscy narzekali na brak kwitnienia, zbyt późno zawiązujące się owoce i słabe plony. Ale ja, jak to ja. Jak się sama nie przekonam, to nic mnie nie zrazi 😉

Pierwsze kroki czyli rozsada

Rozsadę zrobiłam dość wcześnie, bo na początku lutego poszły do ziemi wydłubane ze sklepowych okazów nasionka. Wykiełkowały ładnie i dość szybko, w zbiorowym pudełku po margarynie.

No to czas do donic.

Po przepikowaniu, rosły elegancko aż do maja, przesadzane po drodze dwa razy, do większych donic. Po zahartowaniu, stanęły w docelowych donicach 20l  i 30l na tarasie. Dałam jedną do czarnej donicy a drugą do białej by zobaczyć, która wersja bardziej im spasuje, ale stwierdzam, że nie robiło im to różnicy. Resztę sadzonek zlikwidowałam, wszak to uprawa eksperymentalna, a nie towarowa 😉 Biała docelowo wylądowała pod tarasem i dosięgała sufitu.

 

Od razu widać było, że to nie ułomki, rosły w górę bardzo powoli, rozgałęziając się na boki. Piękne zamszowe liście większe od dłoni, wyglądały bardzo efektownie. Faktycznie, gdy Aunt Molly zaczęły już regularnie owocować, moje Physalis z marketu nie miały jeszcze ani jednego kwiatka, ale cierpliwość i słoneczna pogoda zrobiły swoje.

I gdzie te owoce?

Pierwsze owoce pojawiły się w połowie czerwca, a dzięki ciepłej końcówce lata w zasadzie owocowały aż do końca listopada.

Idealnie uzupełniły się z moimi rodzynkami karłowymi, bo te w połowie lipca już zrejterowały.

Owoce moich Physalis miały ten sam smak co hipermarketowe  a cały plon wyniósł około 4 koszyczki po 100g. Czy to dużo, czy mało? Sama nie wiem. Wiem natomiast, że niebywałą frajdę miałam ze skubania ich prosto z krzaka.

Physalis-owoc

A czy to się opłaca. Hmmm, sami musicie ocenić. Krzak zasila się podobnie jak bakłażana, nie rośnie sam. Ale koszt obsługi 1 sztuki ( rośliny) nie wydaje się być duży.

Są jednak pewne przeszkody.

Roślina jest duża, na balkon raczej się nie nadaje, w gruncie będzie jej za zimno, a w szklarni? Pewnie byłaby zadowolona, ale zabierałaby miejsce pomidorom i bakłażanom, więc z tak delikatesowym plonem u mnie odpada. W zasadzie tylko posiadacze większej przestrzeni tarasowej mogą z sensem taki eksperyment wykonywać i to pod warunkiem, że taras tak jak mój, pławi się w południowym słońcu przyklejony do ocieplonej ściany budynku. Wszelkim egzotykom, w to graj 🙂 taka miejscówka.

Na zdjęciu poniżej niedojrzałe owoce Physalis i prawie dojrzałe już Aunt Molly.

Na zachętę.

Raczej nie imają się tej miechunki szkodniki czy choroby. Może dlatego, że żadna rodzima gadzina nie odkryła jeszcze tego smaku. A może pogoda była tak łaskawa. Faktem jest, że krzaki były zdrowiuśkie do samego końca. Jedynymi amatorami na moje owoce były osy. Jeśli nie zdjęłam z krzaków dojrzałych owoców, a te pękły puszczając obficie sok, natychmiast pojawiały się osy i wyjadały baldachy do cna. Co ciekawe, tylko te pęknięte, do całych nie podfruwały nawet.

Jest jeszcze jeden smaczek tej uprawy, Physalis niebywale dobrze się przechowuje. Gdy Aunt Molly jest już zasuszonym rodzynkiem Physalis kryje w baldachu nadal soczysty owoc.

Oto fotki zrobione dziś:

Jeśli macie ochotę poeksperymentować, pora rozejrzeć się po półkach marketów, jeszcze miesiąc i można siać 🙂

Informuję Cię, że strona używa plików cookies(tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. możesz zaakceptować pliki cookies albo wyłączyć ich używanie w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. więcej informacji o plikach cookies

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close