Regulowanie pomidorów

Regulowanie pomidorów

Czy regulowanie pomidorów jest potrzebne? 

Zagadnienie regulowania pomidorów jest nieco szersze niż przepis gdzie i co im uciąć. Wprawdzie temat ten poruszany jest w wielu artykułach w internecie, ale sygnalizowaliście mi, że dostępne opracowania są z jednej strony zbyt trudne, z drugiej zaś niewystarczające. Postaram się przybliżyć temat możliwie najprościej a jednocześnie najstaranniej jak umiem.

Jak wiecie mamy w zasadzie dwa rodzaje pomidorowych krzaków. Te o stałym wzroście czyli samokończące, i wysokie czyli takie, które rosną bez końca ( tutaj więcej temat systematyki i jej semantyki 🙂  )

Regulowanie systematyczne dotyczy odmian wysokich. Odmian karłowych, samokończących nie regulujemy w poniższy sposób. Na końcu artykułu pojawi się krótki ospis, jakie ewentualne cięcia pielęgnacyjne przy nich wykonać.

Po co się reguluje pomidory już wspominałam, ale powtórzę. Regulowanie pomidorów to sposób na zahamowanie ciągłego wzrostu rośliny powodującego produkowanie dużej masy liściowej przy zmiejszonej masie owoców. Jednocześnie jest wymuszeniem na pomidorowych krzakach by skupiły się na zawiązanych już gronach owocowych, i przekierowaniu właśnie do nich wszystkich dostępnych składników odżywczych docierających do rośliny. To szczególnie ważne, gdyż uprawiamy pomidory w klimacie nie do końca rodzimym dla nich, i na wzrost kwitnienie oraz dojrzenie owoców mają ograniczony naszymi porami roku czas. Praktyka mówi, że w naszych warunkach klimatycznych krzak pomidora odmiany wysokiej, zdąży zawiązać i rozwinąć maksymalnie od 6 do 8 owocostanów zanim dopadnie go zima.

I tak jak to jest oczywiste, sposoby regulowania krzaków pomidorowych nie są już takie.

Inaczej reguluje się bowiem rośliny żyjące w foliowym tunelu, a  inaczej te w gruncie i donicach. Inaczej wegetatywne a inaczej generatywne.

Jako, że blog traktuje o uprawach donicowych opiszę zgrabnie jak ja to robię i dlaczego, a Wy wyciągnijcie sobie właściwe dla Waszych upraw wnioski.

Na moim balkonie zazwyczaj znajdują się wszyscy przedstawiciele pomidorowej rodziny. Uprawiam w donicach zarówno odmiany wysokie (dorastające gdyby im pozwolić nawet do 3m), jak i samokończące o średnim wzroście ( ok. 100-120cm), oraz Dwarfy (ok. 60cm) i Mini karzełki ( krzaki do 30cm)

Pomidory wysokie występują w trzech typach, które są dość ważne przy wyborze sposobu regulowania krzaka.

generatywne – np. większość odmian typu bawole serca – krzak wątły, cienki, liście drobne. Takie odmiany sadzimy z dobrze wykształconym gronem, ale jeszcze przed kwitnieniem, żeby najpierw zbudowały mocną roślinę a potem wiązały owoce.

zrównoważone – np. Black Zebra, Marissa, czy Malinowy Warszawski. Takie odmiany sadzimy z pierwszym kwitnącym kwiatem. Bez specjalnych zabiegów rosną prawidłowo, liści i owoców mają w sam raz.

wegetatywne – np . Malinowy Henryka, Adonis, Orange Strawberry, Red Chief. Takie odmiany sadzimy z dobrze kwitnącym pierwszym gronem, Red Chiefa nawet z drugim. Jeśli posadzimy zbyt młodą rozsadę, zbierzemy wielkie liściska i małe pomidorki, pomimo dalszej prawidłowej pielęgnacji i nawożenia.

Najintensywniej produkującymi pędy boczne są odmiany wysokie wegetatywne. Te trzeba często regulować, jeszcze w fazie rozsady.

Prowadzenie pomidora na jeden pęd

oznacza, że nie zostawiamy mu żadnego dodatkowego pędu oprócz głównego. Wszystkie wyrastające z rozgałęzień liści od łodygi nowe pędy usuwamy sukcesywnie jak tylko się pokażą. 

Sposób usuwania pędów bocznych ( wilków)

Pęd boczny najlepiej wyłamać gdy ma długość kilku centymetrów. Chwytamy za pęd i huśtamy nim na boki, aż pęknie. Zazwyczaj nie ma z tym problemów, pod warunkiem, że roślina nie jest podwiędnięta z braku wody. Wtedy wszystkie jej części robią się nieco zbyt elastyczne i z wyłamaniem wilka może być drobny zonk. 

Wniosek: wyłamujemy pędy na roślinie dobrze nawodnionej.

By uniknąć skaleczenia łodygi dobrze mieć w pogotowiu mały ostry nożyk, którym interwencyjnie możemy dociąć miejsce kończące pęknięcie, które nam się strzępi.

Jeśli przegapiliśmy moment w którym roślina wypuściła wilki, i te solidnie już podrosły wyłamanie ich staje się niemożliwe. Należy je wtedy wyciąć precyzyjnie za pomocą nożyka, starając się pozostawić jak najmniejszą ranę.

Zabieg najlepiej przeprowadzać w suche dni w godzinach przedpołudniowych. 

Prowadzenie pomidora na dwa pędy

…oznacza, że pozostawiamy mu jeden dodatkowy pęd boczny. Powinien być to pęd na rozgałęzieniu łodygi z liściem, który wyrośnie pod pierwszym kwiatostanem. Wszystkie pozostałe usuwamy. Dlaczego akurat ten? Otóż zazwyczaj jest to najsilniejszy pęd boczny na roślinie, co daje nam gwarancję równoległej zbliżonej wędrówki składników odżywczych w obu pędach.

Uwaga: wyjątek od reguły:

Otóż ważniejsze od tego by był to akurat pęd pod pierwszym kwiatostanem jest, by pęd główny (główna łodyga) i pęd boczny ( 2 pęd – ten który pozostawimy) były w miarę równej grubości. To ważne, bo dzięki temu oba pędy będą pobierały tą samą ilość substancji odżywczych, i na obu będziemy mieć plony tej samej jakości. Jeśli więc nasz krzak naturalnie rozdwoi się z pędu głównego ( będzie miał jakby dwa czubki), to zostawiamy mu ten drugi czubek jako drugi pęd, a wszystkie inne usuwamy. W tym przypadku nie ma znaczenia usytuowanie go względem grona.

Prowadzenie pomidora na trzy pędy oznacza, jak się już pewnie domyślacie, że zostawiamy dwa dodatkowe pędy na krzaku. Tu również kryterium wyboru pędu do pozostawienia jest jego bliźniacza grubość z łodygą (czyli pędem głównym). Prowadzenie odmian na trzy pędy w donicach ma o tyle sens, że uzyskujemy niższą roślinę, za to bardziej rozkrzewioną, która na każdym pędzie zawiąże 2, max 3 grona. Jeśli tak jak w moim przypadku mam większą ilość miejsca za to nie chcę by krzak wyrastał poza balustradę, to takie rozwiązanie jest bardzo zacne.

 

Dodatkowym elementem regulowania krzaków pomidorów jest ograniczanie ilości liści. Usuwanie liści przeprowadza się w celu przyśpieszenia dojrzewania owoców, oraz poprawy zdrowotności roślin (lepsze wietrzenie, dobre osuszanie roślin, poprawa warunków świetlnych w dolnych partiach rośliny). Najpierw usuwa się porażone liście, a dalej dolne liście, pozostawiając jeden lub dwa pod gronem. I tak postępuje się z liśćmi każdego dorastającego grona. Jednorazowo usuwa się maksymalnie od 1 do 3 liści na roślinie. Usuwanie większej liczby liści może prowadzić do zaburzeń w gospodarce wodnej rośliny.

 

I ostatni element regulowania krzaków pomidora czyli…

Ogławianie

Pomidory ogławia się (czyli usuwa wierzchołek pędu głównego) na 7 – 8 tygodni przed planowanym terminem zakończenia uprawy. W donicach czynność tą należy przeprowadzić nie później niż 20 sierpnia. Przy zbyt późnym wykonaniu zabiegu nie zdążą dorosnąć wszystkie zawiązane na roślinach owoce. Ważne, by usuwając wierzchołek pomidora, nad ostatnim rozwiniętym kwiatostanem zostały 2 do 3 liści.

Dotarliśmy do pytania czy wszystkie te zabiegi wykonuje się również na krzakach pomidorów samokończących, i karłowych. Otóż…nie. Po pierwsze nie ogławia się ich bo nie ma takiej potrzeby, same kończą wzrost. Po drugie nie ma potrzeby usuwania im bocznych pędów, chyba że krzak rośnie bardzo gęsty. Wtedy można zrezygnować z jednej lub dwóch dodatkowych gałązek na rzecz lepszej cyrkulacji powietrza. Co więc pozostaje? Usuwanie liści porażonych i starszych. Ot i całe zabiegi na odmianach samokończących.

I krótki fimik:

Uprawa pomidorów w donicach- mini poradnik cz.1

Uprawa pomidorów w donicach- mini poradnik cz.1

Uprawa pomidorów w donicach

Niestety, nie jestem w stanie z racji na awarię sprzętu dokończyć na czas publikacji pomidorowej. Zdecydowałam w desperacji, że podzielę ją na części w nadziei, że zakupię jakiś komputer w najbliższym czasie. Pierwszą część opublikuję już teraz, gdyż czas na siewy pomidorów już nadszedł i nie ma na co czekać. W prawdzie na blogu temat siewu i pielęgnacji rozsad pojawiał się już kilka razy, ale przypomnieć nie zaszkodzi.

Please wait while flipbook is loading. For more related info, FAQs and issues please refer to DearFlip WordPress Flipbook Plugin Help documentation.

Co kryje się w opisach pomidorowych odmian – wysokie, samokończące, co to oznacza.

Co kryje się w opisach pomidorowych odmian – wysokie, samokończące, co to oznacza.

Zapomniał wół, jak cielęciem był. Po raptem kilku latach uprawiania pomidorów, zapomniałam, że można nie wiedzieć jakie to pomidory wysokie, a jakie samokończące. Co oznacza dopisek karłowe, koktajlowe, cherry lub befsztyk, czy serce. Dla tych więc, którzy zaczynają przygodę z pomidorami, mini poradniczek.

Tytułem wstępu

Pomidor  jest rośliną jednoroczną, należącą do rodziny psiankowatych, czyli tej samej, do której należą bakłażany, miechunki i ziemniaki.

System korzeniowy pomidora jest z definicji dobrze rozwinięty, w zależności od rodzaju, odmiany, i sposobu uprawy może sięgać nawet do 130 cm w głąb podłoża. Jeśli wilgotność podłoża jest dostateczna, pomidor ma tendencje do wypuszczania korzeni przybyszowych na całej długości łodygi i pędów zagłębionych w ziemię.Bardzo cenna umiejętność, szczególnie dla naszych amatorskich poczynań parapetowych. Dzięki niej zbyt wybujałe w fazie rozsady rośliny, przesadzamy z czystym sumieniem  pod liścienie, wiedząc, że pomidorek skorzysta z tego, i puści dodatkowe korzonki – tu uwaga, nie wszystkie rośliny posiadają tą umiejętność. Poniżej mini schemacik o co chodzi z tymi korzeniami przybyszowymi i sadzeniem pod liścienie. Oczywiście nad liścieniem łodyga też jest zielona, chodziło o zaznaczenie tej części, która trafi do ziemi
sadzenie rozsady pomidora

Określenia pomidora, które możesz znaleźć w jego opisie na opakowaniu z nasionami

Pomidor ma kilka cech, które wpływają na określeniowy misz-masz. Określenia te pojawiają się na torebkach z nasionami, i często wprowadzają w zakłopotanie świeżo upieczonych adeptów warzywnictwa.

Najważniejsze z tych cech to wzrost i wysokość, długość okresu wegetacji a później, kształt i barwa owoców, oraz ich wielkość i zastosowanie kulinarne.

Wyróżniamy więc:

  • Pomidory wysokorosnące – czyli takie, które rosną i rosną  wciąż zawiązując nowe owoce. Gdyby nie zima to rosłyby tak bez końca. Potrafią w sezonie dorosnąć do 3 m. Na etykietach pojawiają się w ich przypadku określenia : wysokie, o nieokreślonym wzroście, o niekończącym wzroście, indeterminate. Te pomidory trzeba regulować i w końcowym etapie ogławiać, jak również palikować. Dlaczego? Jeśli wysokorosnący pomidor pozostawicie bez wycinania bocznych pędów, to będzie rozrastał się wzwyż i wszerz, no i kładł po ziemi.. Wygląda to tak: najpierw roślina rośnie pionowo, potem zaczyna pochylać pęd ku ziemi, i rozrasta się poprzez wypuszczanie z kątów liści pędów bocznych I rzędu. Następnie z nich wypuszcza kolejne pędy, II rzędu i tak dalej, i tak w nieskończoność. Będzie też kwitła i zawiązywała owoce na wszystkich pędach ( po jednym gronie na pęd ), ale te będą zdrobniałe, a krzak nie do opanowania. Mnóstwo liści i łodyg i tylko gdzie nie gdzie kilka owoców, z których nieliczne zdążą dojrzeć w tym szale rozrastania się rośliny.
    samokończący i wysoki pomidor
    Na zdjęciu pomidor wysoki Malachitowa Szkatułka (ten po prawej, prowadzony na dwa pędy) i samokończący koktajlowy pomidor Dzieckij Słodkij ( nieregulowany)

    Dwa szkice dla zobrazowania, o co chodzi z regulowaniem krzaków odmian wysokich. Tak wiem liściory mi wyszły  nieziemskiej urody . Napiszę o tym zagadnieniu więcej już wkrótce.

oraz

  • Pomidory samokończące – czyli takie, które mają określoną stałą wysokość w genach. Wytwarzają na pędach drugim i trzecim kwiatostany i kończą temat.  Dorastają w związku z tym, do tej zakodowanej w genach wysokości i ani centymetra dalej ( żartuję). Ich wysokość może być różna. Wśród pomidorów samokończących są takie odmiany, które osiągają 1,50 m i takie o 30 cm wysokości. Mają krzaczasty pokrój, ale nie rozrastają się w nieskończoność. Nic nie trzeba im wycinać, ( chyba że krzak jest tak gęsty, że tworzy zwartą masę liści. Wtedy robi się, nazwijmy to prześwietlenie, by wpuścić światło i powietrze do jego wnętrza. Dzięki temu liście łatwiej obsychają, nie łapią chorób grzybowych itd. Poruszę ten temat w bardziej szczegółowym artykule o regulowaniu pomidorów). Żeby nie było tak łatwo, wśród tych znajdują się pomidory:
  • wiotkołodygowe, których pędy są cienkie, tak jak u odmian wysokich, a nawet często cieńsze.  Dorastają one również do różnych wysokości i muszą być odpowiednio palikowane jeśli nie pozwolimy im się zwieszać za pojemnik. Do takich odmian należą Pendulina Orange, Perła Ogrodu, Cream Sausage, Green Sausage. Rośliny idealne do wysokich donic to właśnie odmiany samokończące wiotkołodygowe o drobniejszych owocach. Przewieszają swoje pędy pięknie poza donicę, dzięki czemu mają bardzo atrakcyjny wygląd.,Pendulina Orange- krzak samokończący wiotkołodygowy, koktajlowy.
Pomidor wiotkołodygowy, samokończący Perła Ogrodu
  • sztywnołodygowe, teoretycznie nie wymagające palikowania ( w praktyce wygląda to tak, że pod ciężarem owoców potrafią się chylić dość mocno i paliki okazują się niezbędne ). Mają sztywne pędy, nadają się do donic i pojemników, ale również do gruntu. Które to odmiany? Maliniak, wszystkie pomidory typu Dwarf, Beta, itp. 
    Samokończący, sztywnołodygowy pomidor Idarot Dwarf

  Co w takim razie oznacza karłowy? I gdzie go umiejscowić w tej systematyce?

Otóż Karłowe, to po prostu pomidory samokończące, które po utworzeniu odpowiedniej ilości kwiecia ( jak to samokończące), przestają rosnąć i zajmują się już tylko wiązaniem i dojrzewaniem owoców. Ich krzaki nie przekraczają zazwyczaj wysokości 70 cm.

Wśród nich znajdują się również najmniejsze krzaczki mające po 30 cm wysokości, takie jak Venus, czy Mikro Tom.

Pomidorki karzełki zagladają mi przez okno z zewnętrznego parapetu.

Pozostałe cechy to kształt, barwa, wielkość owoców ich mięsistość i przeznaczenie kulinarne.

Kształt

Ze względu na kształt, dzielimy pomidory na kuliste, podłużne, spłaszczone i serca, oraz ich różne kombinacje. W związku z krzyżowaniem pomidorów o różnych cechach, powstały i takie o nietypowym wyglądzie gruszki, okrągłe z czubkiem, żebrowane czy podłużne z czubkiem. Cechy te oprócz wizualnych różnic, determinują również w pewnym stopniu rodzaj miąższu, nie należy się tu jednak spodziewać jakiejś sztywnej reguły.

Różnorodność wielkości, kształtów i barw pomidorów jest przeogromna.

Kolor

Wśród barw oprócz tak oczywistej jak czerwona, mamy żółte, różowe – tzw. malinowe, pomarańczowe, czarne ( choć tak naprawdę w większości raczej ciemno-brązowe) indygo, białe, zielone, i ich różne mieszanki określane mianem bi-color, lub tri-color. Plus odmiany w paski. Oj jest tego. Barwa determinuje smak pomidora, ale również jego potrzeby nawozowe ( tak, to jest ze sobą powiązane ). Pomidory zielone zazwyczaj są łagodniejsze w smaku, o większej słodyczy niż większość odmian czerwonych. Smak malinowych chyba każdy zna, a czarne i indygo często mają w sobie nutkę korzennego smaku.

Jedziemy dalej…

Miąższ

Ze względu na miąższ dzielimy pomidory na mięsiste  ( typ befsztyk), i jak dla mnie, całą resztę ;), choć tu też jakieś nazewnictwo dodatkowe występuje. Mało istotne dla mnie, jak będziecie mieli potrzebę, wygooglacie sobie 🙂

Wielkość owoców

Została nam jeszcze wielkość owoców i tak: 

typ cherry to 15–30 g; 

koktajlowy 25–40 g; 

o małych owocach 50–100 g, średnicy 47–57 mm; 

o średnich owocach 100–150 g, średnica 57–67 mm; 

o dużych owocach 150–200, średnica 67–82 mm; 

oraz o bardzo dużych owocach 200 g do 1 kg, średnica powyżej 82 mm. (tzw, giant)

Szczególnie nazwa cherry dodawana do koktajlowych odmian na opakowaniach może budzić wiele pytań, gdyż na tackach w marketach, sprzedaje się odmiany opisane jako cherry wielkości piłeczek golfowych, za to zebranych w regularne długie grona. Można by odnieść mylne wrażenie, że właśnie o ten rodzaj gron chodzi a nie o wielkość.

Co jeszcze? A tak, pozostało zastosowanie kulinarne. Ale to zazwyczaj wynika z rodzaju miąższu i wielkości owoców. I nie ma tu szczególnego nazewnictwa. Zazwyczaj występuje opis typu: na przetwory, kanapkowy lub do sałatek. Wszystko raczej zrozumiałe.

A guzik jeszcze…

Okres wegetacji

Mamy więc bardzo wczesne (95–105 dni), wczesne (105–115 dni), średnio wczesne (116–135 dni) i późne (ponad 130 dni). 

Jeśli więc na opakowaniu jest napisane, że nasiona w nim tkwiące to odmiana karłowa, wiotkołodygowa typu cherry, wczesna oznacza to nie mniej nie więcej, że wyrośnie nam krzak samokończący, który możemy posadzić w donicy by przewieszał sobie swobodnie przez nią pędy, i będzie miał małe owoce wielkości owoców czereśni. Nie musimy go regulować, ale jeśli chcemy go posadzić w większym pojemniku, to trzeba będzie jakoś zadbać by jego pędy nie tarzały się po ziemi. Owoców możemy się spodziewać już po ok. 100 dniach od wysiania nasion.

I tu kolejny mylnik, gdyż większość katalogów pomidorowych posługuje się określeniem długości okresu wegetacji nie od momentu wysiania nasion, a od momentu ich posadzenia do gruntu. Zakładając, że produkcja odpowiednio wyrośniętej rozsady zabiera ok. 6 tygodni, nasz pomidor wg. katalogu będzie oznaczony między 65 – 73 dni do zbioru, skoro ma być wczesny.

Jeśli natomiast na torebce jest napisane: wysokorosnący, befsztyk, średnio-wczesny to możemy spodziewać się rośliny, która wyda na świat solidnej wielkości owoce, z małą ilością galaretki. Roślinę taką należy regulować, czyli prowadzić na jeden lub dwa pędy ( w wyjątkowych przypadkach na 3 ) i podwiązywać pędy. Owoce będziemy zbierać po 116 dniach od siewu, lub jak kto woli od 75 dni od posadzenia.

Takie obliczenia są oczywiście orientacyjne.

Co jeszcze warto wiedzieć na początek

Jest jedna sprawa budząca często sporo kontrowersji. Pomidor jest rośliną samopylną i ma kwiaty obupłciowe. Zapylenie odbywa się więc własnym pyłkiem w skutek pękania pylników do wewnątrz. Stąd częste porady na forach i portalach ogrodniczych by dla lepszego zawiązywania owoców potrząsać gronami, lub całymi roślinami.

Ma to związek z kolejną kwestią poruszaną w różnych internetowych dyskusjach, a mianowicie: Czy pomidory krzyżują się ze sobą samoistnie? Nie, z definicji nie krzyżują się, ponieważ budowa kwiatu pomidorowego jest taka, że słupek i pręciki, czyli organy płciowe u pomidorów są osłonięte. Jak więc miałby dostać się tam obcy pyłek? Za pomocą zapylaczy, czyli trzmieli pszczół itp. powiecie. Otóż, nie, owady te biorą owszem udział z zapylaniu pomidorów ale ich rola nie polega na przenoszeniu pyłku lecz na potrząsaniu kwiatem (wibracje od ruchu skrzydeł, podwieszania się na nim itd.). Ale i od tej reguły jest wyjątek. W wyniku prac hodowlanych stworzono odmiany pomidorów, w których słupek wystaje ponad pręciki. W takim wypadku może dojść do zapylenia krzyżowego, czyli przeniesienia pyłku z kwiatów innej rośliny. Sytuacja bardzo rzadko występująca, ale nie niemożliwa.

Jakieś pytania?

Pomidory jeszcze raz cz.II – nawożenie organiczne

Pomidory jeszcze raz cz.II – nawożenie organiczne

Było już o robieniu rozsady w części I teraz czas na zagadnienie obszerne i wszystkich bardzo nurtujące czyli:

Nawożenie pomidorów w donicach

Sprawa niebagatelna, szczególnie jeśli marzycie o wielkoowocowych pomidorach o bajecznym smaku.

Zaczniemy od podstaw i jakiejś ogólnej systematyzacji, potem będą detale. W tej części o organicznym nawożeniu w kolejnej o mineralnym.

1 . Wymagania nawozowe pomidorów

To, że uprawiamy pomidora w donicy, nie oznacza,  że zmienił on swoje potrzeby. Aby Wasze krzaczki dobrze rosły i plonowały potrzeba im obok podstawowych składników pokarmowych, jakimi są azot, fosfor i potas, również wapnia i magnezu. Jest też jeszcze Bor, Moliben i Mangan, ale o tym później. “Powoli bo się motorek spoli” 

Azot jest podstawowym materiałem budulcowym komórek i ma istotny wpływ na wzrost wegetatywny roślin. Ależ to mądrze brzmi. Inaczej mówiąc, bez azotu nie ujedziesz, w żadnej fazie, a szczególnie w fazie wzrostu. Szczegóły dalej.

Fosfor stymuluje siłę wzrostu korzeni i przyspiesza tworzenie się gron kwiatowych, co korzystnie wpływa na wysokość i wczesność plonu. Jednym słowem jak nie będzie fosforu, to pomidor będzie miał korzonki jak nitki i nie będzie miał kwiatków. Ze smacznych pomidorków nici.

Potas reguluje gospodarkę wodną w roślinie. Jego prawidłowa ilość w roślinie zapewnia dobrą jakość owoców, właściwe wybarwienie zewnętrzne i wewnętrzne. Bez potasu w odpowiedniej dawce, pomidory mają zielone piętki, i byle jaki smak.

O tym, który pierwiastek do czego jest potrzebny pomidorom, jest w internecie masa artykułów, nie będę plagiatować. Każdy portal, czy blog o uprawie warzyw jest tym nabity jak dobra kasza skwarkami.

A o niedoborach u pomidorów  jest artykuł u mnie tutaj: Niedobory u pomidorów-objawy, postępowanie  

Wracając do tematu. Pomidorowe rośliny pobierają potrzebne im składniki nierównomiernie, raz potrzebują więcej azotu, raz fosforu itd. Co to oznacza w praktyce dla Was? Ano, że trzeba im dać czego chcą i kiedy chcą.

Sposobów jest kilka. Skupię się na tych najłatwiejszych jak dla mnie.

Nawożenie ekologiczne, organiczne, bio, czy jak je tam nazwiemy.

1. Granulaty złożone

Możemy do tego celu użyć nawozów granulowanych w których składzie znajdziecie trochę tego trochę tamtego. Trochę  obornika, wełny owczej, masy roślinnej itd. Jest tego teraz na rynku od groma. Koniecznie czytajcie opisy na opakowaniach. Wiele propozycji rynkowych jest tak skomponowana, że dedykuje się je właśnie pomidorom, paprykom i bakłażanom. Wyprodukowały takie linie nawozów firmy Target, Compo, Ziemovit, Agrecol. Jest z czego wybierać. Sprawdzałam, działają, pomidory rosną i plonują. Oczywiście czasem zdarzają sie jakieś problemy niedoborowe, ale czynników powstawania ich jest wiele, i nie zganiałabym tego na sam nawóz. Nawozy te z definicji mają uwalniać się do podłoża z biegiem czasu co daje możliwość pobierania ich przez roślinę wedle jej potrzeb. Sposób prosty, i dla kogoś mało doświadczonego dość bezpieczny.

I tu drobna dygresja: pomidor to taka mądra bestyjka, że nie zeźre wszystkiego co dostanie pod korzeń, co czyni ją idealnym wyborem dla świeżo upieczonych ogrodników. Sałaty, marchew, pietrucha wpylą wszystko, więc sypnięcie chojną ręką granulatu z obornika pójdzie im w komórki, a w raz z nimi do naszych brzuszków. Tu trzeba wiedzieć dokładnie ile by nie przenawozić. A pomidor jest mądrzejszy, jeśli dostanie zbilansowany nawóz, to nie pobierze go ile garść sypnęła, tylko powolutku wciągnie gdy będzie mu potrzebny. Tylko, pamiętajcie – zbilansowany. Musi być w dobrych proporcjach i z odpowiednią ilością wody. Koniec dygresji.

Kupiliśmy granulat, mamy młodą roślinę pomidorową – rozsadę, i doniczkę 10l i ziemię uniwersalną. I co teraz?

Ziemia uniwersalna ma w sobie pewną ilość nawozu, więc po przesadzeniu rozsady do doniczki, nie trzeba sypać granulatu dodatkowo. Poza tym przesadzanie, to dla rośliny tak czy inaczej stres. Dajmy jej chwilę. Gdy widzimy,  że ruszyła ze wzrostem po zadoniczkowaniu, na wierzch sypiemy odpowiednią ilość granulatu, mieszamy go z podłożem podlewamy i gotowe.

Dawkowanie? Nie podam niestety, w matematykę musicie pobawić się sami. Czytamy informacje na opakowaniu i stosujemy się do nich, biorąc pod uwagę ilość podłoża w donicy.

2. Gnojówki roślinne

Gnojówki roślinne to troszkę bardziej skomplikowany temat, bo zazwyczaj w trakcie uprawy trzeba zmieniać ich skład, i dodatkowo nawozić pomidory w inny sposób. Jedna gnojówka podawana przez cały okres wegetacyjny (np. z pokrzyw) nie załatwia sprawy, jeśli chcecie mieć fajny plon. Ogólnie rzecz biorąc preparaty roślinne nie zastępują nawozów. Ich rola polega głównie na poprawianiu kondycji roślin. Czyli traktujemy je bardziej jak wspomagacze a nie nawozy samodzielne. Ponieważ jednak istnieje przekonanie, że nawożenie nimi w zupełności wystarcza, to chcę to zdementować. Nie, z mojego doświadczenia wynika, iż w donicach nie wystarcza. Osobiście jednak, używam kilku rodzajów, i sporządzam je od wczesnej wiosny. Niestety trzymanie ich w mieście, na balkonie może być problematyczne. Daje po nosie, sąsiedzi mogą się buntować.

Dobra, zakładam, że macie tolerancyjnych sąsiadów.

Robimy pokrzywówkę.

Zbieramy świeżą pokrzywę. Niech będzie 1kg ziela. Zalewamy go w wiadrze 15l wody najlepiej deszczówki, ale może być też odstana kranówa. Zamykamy. Co dzień otwieramy i miąchamy przez chwilę by natlenić. Czekamy od 14 do 20 dni by gnojówka przefermentowała. Proces jest zależny od temperatury, w której trzymamy wiadro ze specyfikiem. Powinna być pokojowa, ok. 22-24 stopni.

Cud płyn gotowy. Rozcieńczamy go w stosunku 1:20 z wodą odstaną kranową i podlewamy.

Korzyści? Gnojówka z pokrzyw zawiera poza azotem, fosforem i potasem ( w ilościach samych z siebie nie wystarczających roślinie ), łatwo przyswajalne żelazo i magnez, a to wspomaga produkcję chlorofilu, co z kolei wpływa na zwiększoną asymilację. Dzięki temu roślina ma większą łatwość korzystania ze słonka (ciepła i światła),  lepiej też sięga po inne zasoby mineralne i lepiej magazynuje substancje zapasowe w komórkach. I to jest to o co nam chodzi.

Ja podaję gnojówkę z pokrzyw roślinom, głównie w fazie wzrostu, zazwyczaj łącząc ją z gnojówką z mniszka lekarskiego.

O innych preparatach roślinnych i ich zastosowaniu możecie poczytać tutaj:  naturalne nawożenie i ochrona…

3. Obornik

Obornik to nie owijając w bawełnę, to kupa, siki i ściółka  Nie polecę Wam używania w donicach obornika kupionego od jakiegoś dobrego gospodarza, co go fermentuje na pryzmie. Nie będę się wdawać w szczegóły dlaczego. Uwierzcie mi na słowo, to słaby pomysł.

W zależności od tego do jakiego zwierza należały powyższe, jakiej ściółki użyto do jego przemieszania i w jakich warunkach był fermentowany i przechowywany, oborniki mają różny skład mineralny i różną wilgotność. Istotne jest też czym zwierzęta były karmione, leczone itd.

Ale czy bydlęcy, czy owczy, czy koński, obornik zawiera substancje organiczne, oraz wszystkie składniki pokarmowe potrzebne roślinom: azot, potas, fosfor, wapń, magnez  i mikroelementy takie jak żelazo, moliben, bor, mangan, miedź i siarkę. Rozkładając się produkuje też sporą ilość dwutlenku węgla, potrzebnego roślinom.

Żeby dalej nie ciągnąć bez sensu tego wywodu, bo takich artykułów też w internecie jak kwiecia na łące, jeśli obornik w donicach na balkonie to ja osobiście zdecydowałabym się jedynie na workowany granulat. Na szczęście od kilku lat zaopatrzenie się w granulowany obornik nie stanowi żadnego problemu.

Jest wstępnie przetworzony (obornik zwyczajny w gruncie rozkłada się cztery lata) i można go nie tylko po prostu sypnąć do doniczki ale przygotować w formie płynnej do podlewania.

Najodpowiedniejsze do pomidorów będą granulaty bydlęcy i owczy.  Dawkowanie to matematyka, każdy przelicza sam 🙂

Pomidory nawożone obornikiem granulowanym mogą sporadycznie wymagać dodatkowego uzupełniania poszczególnych składników. Wynika to np. ze specyficznych potrzeb konkretnej odmiany. Staram się to uwzględniać w opisach w katalogu pomidorowym.

4. Reszta nawozów organicznych

…czyli mączka rogowa i kostna, suszona krew i inne koszmarki z rzeźni.

To też nawozy czysto organiczne. Problem w tym, że ich skład nie jest zrównoważony.

W mączce rogowej proporcje makroelementów wynoszą zwykle 5-30-0 , co za tym idzie azotu średnio na jeża, a za to zastarszająco zbyt wysokie stężenie fosforu (przynajmniej kilkadziesiąt razy wyższe niż np. w kompoście). Powoduje to utrudnione pobieranie składników pokarmowych z podłoża. No i brak potasu. Kompletnie nie dla pomidorów. A w donicy to same kłopoty. Argument ostatni, ale dla mnie osobiście bardzo ważny – mączka rogowa to produkt poubojowy z rzeźni. Moja wegetariańska dusza cierpi. Raz popełniłam eksperyment z mączką rogową i więcej tego nie uczynię, z przyczyn ideologicznych. Ale nikomu nie zabraniam, Wasza wola. Tak czy inaczej nie nadaje się ona do nawożenia bez dodatku innych nawozów i bez bardzo gruntownego przeliczania dawek wszystkiego.

5. KOMPOST

W zasadzie powinno być o nim na samym początku.

To jest część pod tytułem pochwała kompostu.Co mówi nam o kompoście Wikipedia?

Kompost – nawóz organiczny wytwarzany z odpadów roślinnych w wyniku częściowego, tlenowego rozkładu (butwienie) przez mikroorganizmy poprzez proces kompostowania.[…]

Kompostowanie przebiega w pryzmach kompostowych, kompostownikach lub specjalnych bioreaktorach. Pod pojęciem dojrzewania kompostu rozumieć należy zachodzące procesy rozkładu materiału organicznego składowanego w pryzmie kompostowej lub kompostownikach, który zazwyczaj trwa od kilku do kilkunastu miesięcy.

Kompost wzbogaca glebę w próchnicę, zwiększa żyzność gleby, zwiększa jej pojemność wodną i powietrzną. Sprawia, że gleba staje się przewiewna i pulchna. Poprawia wzrost i rozwój roślin. […] Kompost nie ma szkodliwego wpływu ani na rośliny czy też na zwierzęta w nim żyjące niezależnie od zastosowanej dawki.”

I wszystko to święta racja. Kompost jest dobry! Bardzo dobry! Ma jedną maleńką wadę jeśli chodzi o uprawy na balkonach – jest ciężki. Wagowo, żeby była jasność. Tak czy inaczej na moje oko jest niezastąpiony, ekologiczny i bardzo wygodny w użyciu, bo poprostu miesza się go z innym podłożem mniej zasobnym a lżejszym ( torf, włókno kokosowe, perlit, piasek) i mamy idealną mieszankę dla naszych pomidorów . Zasobów wystarczy im na długo, a jeśli dodatkowo sporządzimy gnojówki roślinne, w przypadku mini koktajlowych pomidorków niczego wiecej nie potrzebujemy.

Prosta mieszanka glebowa dla pomidorów

Żeby nie utrudniać: 2 części ziemi uniwersalnej na 1 część kompostu.

Checie trudniej? Zerknijcie tutaj

Powiecie, dobra, a skąd wziąć kompost jak się mieszka w bloku? Otóż, po pierwsze w bloku da się też samemu robić kompost, ale o tym inną razą 😉 Kompost można już od kilku lat kupić w sklepach ogrodniczych. Workowany. Bardzo dobrej jakości. Sprawdzałam.

Oczywiście w przypadku wielkoowocowych odmian, raczej niezbędne będzie dodatkowe nawożenie w fazie owocowania, ale można tu wprowadzić jakiś nawóz o zwiększonej zawartości potasu z granulowanych z pozycji nr 1, lub przejść na nawożenie mineralne.

I o tym mineralnym właśnie będzie następna część.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Domowej roboty nawóz do sadzonek pomidorów

domowy nawóz do pomidorów

Znalazłam kiedyś u jakiejś ogrodniczki amerykańskiej ( dobrych kilka lat temu) przepis na domowej roboty nawóz do sadzonek pomidorów i wypróbowałam.Pamiętam, że byłam bardzo zadowolona, a ostatnio trafił w moje ręce mój stary zeszyt z notatkami ogrodniczymi, w którym przepis sobie zanotowałam. Postanowiłam takoż, podać go do szerokiej wiadomości. Niebywale mi przykro, ale nie jestem w stanie odnaleźć strony źródła, więc go nie umieszczę. Nie był to jeszcze czas, w którym myślałam o pisaniu bloga i nie zapisywałam informacji, które nie wydawały mi się istotne. WIelce żałuję ;(

Wiele podobnych przepisów krąży po internecie przekazywanych ze strony na stronę, więc umówmy się, że ten będzie mój prawie autorski – inspirowany, gdyż nie dodaję do niego dodatkowej sugerowanej przez autorkę oryginału, porcji Siarki, i dodaję natlenionej herbatki kompostowej a nie świeżego biohumusu, gdyż nie mam po prostu do niego dostępności a butelkowany nie ma moim zdaniem tej mocy sprawczej.

Składniki jakich będziemy potrzebować:

– Woda z kranu, odstana kilka dni, lub deszczówka – 0,9 litra
– Zielona herbata – 1 łyżeczka
– Sól Epsom – 1/2 do 1 łyżeczki
– Melasa – 3/4 do 1 łyżeczki
– Herbatka kompostowa  – 6 łyżek stołowych.

– 1,2l butelka z nakrętką spray ( może być większa )
– Sitko o drobnych oczkach lub gazowa płachta
– Nawóz rybny tzw. mączka rybna lub kostny (opcjonalnie) – 1 łyżeczka

Podstawowymi składnikami mieszanki są  sól Epsom, zielona herbata, herbatka kompostowa i melasa bo to one zapewnią roślinom składniki odżywcze. Nawóz rybny lub kostny jest mile widziany, ale nie konieczny.

Składniki gotowe,  zaczynamy!

KROK 1: Napar z zielonej herbaty

Zaparzamy 1 łyżeczkę zwykłej zielonej herbaty w szklance (200ml) z wodą podgrzaną do 70 stopni C, i czekamy aż się ochłodzi.
Do przygotowanej wcześniej butelki z wodą 0,9l dolewamy 1 łyżkę naparu. Resztę herbaty śmiało wypijamy na zdrowie 🙂

KROK 2: Dodajemy Sól Epsom czyli siarczan magnezu

Dodajemy 3/4 do 1 łyżeczki soli Epsom do butelki i mieszamy.

UWAGA: Sól Epsom: zapewnia natychmiastową dawkę magnezu i siarki, dlatego dodatkowe dodawanie siarki nie jest moim zdaniem konieczne.

KROK 3: Dodajemy Czarną Melasę

Do butelki do rozpylania z wodą, herbatą i solą Epsom dodajemy teraz 3/4 do 1 łyżeczki melasy czarnej.  Mowa tu melasie z trzciny cukrowej, którą można kupić w sklepach ze zdrową żywnością.
WSKAZÓWKA: Można wlać melasę bezpośrednio do butelki i potrząsając rozpuścić ją w płynie, lub odlać z butelki część cieczy, i w niej rozpuścić melasę, a potem dodać ją z powrotem do butelki.
Czarna melasa to doskonałe źródło wielu składników odżywczych dla roślin, w tym węgla, żelaza, siarki, potasu, wapnia, manganu, miedzi i magnezu.
Trzeba dobrze wymieszać i odstawić butelkę na godzinę.

UWAGA: Taką mieszankę można używać nawet bez dodatku herbatki kompostowej, ale osobiście uważam, że dopiero jej dodatek czyni nawóz kompletnym. Mam jednak świadomość, że nie każdy produkuje kompost, a kupny może być stary. W oryginalnym przepisie w tym miejscu pojawiał się odlew dżdżownicowy czyli Biohumus, również własnej roboty. Jeśli lubicie eksperymenty możecie spróbować wykonać taką kompozycję z biohumusem kupnym, zwróćcie jednak uwagę na datę produkcji na opakowaniu. Im świeższy tym lepszy.

KROK 4: Przygotowujemy kompostową herbatkę ( w zasadzie to powinien być krok pierwszy, bo zajmuje najwięcej czasu)

Przepis na najprostszą herbatkę kompostową:

-10l deszczówki

-1,5kg świeżego kompostu ( musi być świeży, pięknie pachnący zdrową glebą)

-pompka akwaryjna z kostką do napowietrzania

Do deszczówki wsypujemy kompost, mieszamy i podłączamy akwaryjną pomkę z napowietrzaczem. Natleniona woda wspomoże rozwój mikroorganizmów. Teraz trzeba uzbroić się w cierpliwość – tak około 5-7 dniową 😉 Spokojnie można herbatkę warzyć w domu, zapewniam, że nie ma nieprzyjemnego zapachu, a temperatura pokojowa jest najodpowiedniejsza. Ok. Zrobiona, teraz trzeba ją przecedzić.

WSKAZÓWKA: Użycie cienkiego sitka siatkowego jest niezbędne. Herbata kompostowa ma małe cząstki i osady, które mogą zapchać butelkę do rozpylania, więc im cieńsza siatka tym lepiej. Całkiem zgrabnie przesącza się taki płyn przez gazę, lub tetrową pieluszkę. Nie ma strachu wszystko co nam potrzebne zostanie w płynie w odpowiedniej ilości.

KROK 5: Dodajemy Herbatkę

Do naszej butelki 1,5l z już zmieszaną mieszanką kompostową z kroków 1-3  dodajemy 6 łyżek herbaty kompostowej czyli około 90ml. ( Resztę herbatki można spokojnie użyć w formie nierozcieńczonej do oprysków, są świetną szczepionką dla roślin)
WSKAZÓWKA:  Herbatkę do butelki warto zapodać przez lejek, by uniknąć bałaganu. Chyba, że macie ręce o stalowej konstrukcji 😉

Mieszanka nawozowa w zasadzie gotowa do użycia!

Aby sprawić by jak to się mówi dawała większego kopa, można dodać, nawóz rybny lub rogowy.

KROK 6: Dodajemy mączkę kostną lub rybną

Ok. O ile do tej pory było raczej przyjemnie zapachowo, to teraz już będzie mniej miło. Mączka rybna niestety nie pachnie różami. Poza tym uwaga –  aby korzystać z tego produktu,  trzeba uważać na wybór producenta. Produkty z różnymi dodatkami chemicznymi mogą całkowicie przekreślić wszystkie użyteczne efekty. Mączka jest powszechnie dostępna, bo to przynęta wędkarska, kupicie ją w sklepach zoologicznych, ale można ją dostać również w sklepach agro. Onegdaj produkt taki wypuściła firma Westland, ale nadal nie ma go w ofercie na polski rynek ;(

WSKAZÓWKA: Naprawdę ten dodatek nie jest konieczny. Jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości co do dostępnej mączki, nie kupujcie.

Po zmieszaniu mączki z płynem warto ją jeszcze raz przecedzić, by nierozpuszczone cząsteczki nie zapchały dyszy spryskiwacza.

 Mieszanka nawozowa z dodatkami czy bez, powinna być używana na bieżąco do oprysków. Oznacza to, że nie przechowujemy jej w butelce tylko wykonujemy przed planowanym opryskiem, zużywamy, a do kolejnego oprysku robimy nową. 

UWAGA: Dawkowanie jest raczej intuicyjne, po prostu należy spryskać liście w pochmurny, najlepiej bezwietrzny dzień. Nie stosujemy oprysków w pełnym słońcu, mgle, deszczu ani przy silnym wietrze, no ale to raczej każdy wie 🙂 Mieszankę możemy stosować interwencyjnie lub na stałe w odstępie tygodnia w fazie wzrostu jeszcze przed kwitnieniem.

 

 

Pomidory karłowe – Dwarf idealny wybór do donic

Pomidory karłowe – Dwarf idealny wybór do donic

Przeglądając artykuły na blogu odkryłam z niemałą konfuzją, że nie ma osobnego artykułu dotyczącego pomidorów Dwarf.

Jak to się stało? Normalnie nie wiem. Na początek troszkę historii.

Historia Dwarf Tomato:

Dwarfy pomidory, to odmiany ustalone lub prawie ustalone. W większości powtarzają już cechy, choć oczywiście czasami jeszcze zdarzy im się jakieś delikatne rozszczepienie.
W 2006 roku powstało “Dwarf Tomato Project”, którego inicjatywa zaczęła się od jednego ogrodnika.
Zapalony miłośnik pomidorów z Australli za namową osób, którym odsprzedawał nasiona ze swoich pomidorów, zaczął szukać odmian wielkoowocowych nadających się do uprawy w donicach i pojemnikach. Znalazł takową w starym katalogu firmy Isbell Seed Company z 1915 roku. To, co przykuło uwagę Craiga bo tak się Pan nazywa, to fakt, że stworzenie “New Big Dwarf” zostało jasno i dokładnie tam opisane. Wiązało się to z krzyżowaniem średniej wielkości odmiany karłowej o różowych owocach zwanej “Dwarf Champion” (dobrze znanej już w XIX wieku), z największym znanym wówczas pomidorem “Ponderosa”. Po skrzyżowaniu tychże i kilkupokoleniowej selekcji pojawił się “New Big Dwarf“. Utrzymał kompaktowy wzrost swojego rodzica “Dwarf Champion”, ale dzięki dużym owocom “Ponderosa” stał się odmianą o zupełnie nowych cechach czyli wielkich befsztykowych owocach.

 

No i fajnie. Craig z drugim zapaleńcem pomidorowym, postanowili wzbogacić świat pomidorów o nowe odmiany o podobnych cechach.  Zaproponowali projekt, innym miłośnikom, tym razem nie tylko z Australii, ale również z Ameryki Północnej i Nowej Zelandii, w którym zostałyby przeprowadzone strategiczne krzyżowania, dzięki czemu powstałyby nowe hybrydy, a następnie nasiona byłyby udostępnione do pracy nad wyborem obiecujących nowych odmian, aby osiągnąć stabilną nową odmianę niehybrydową o pożądanych cechach.
Myśl była o tyle sprytna, że pracując nad projektem na obu półkulach, można było osiągnąć dwa sezony wegetacyjne w jednym roku kalendarzowym, zmniejszając w ten sposób o połowę czas opracowywania nowych odmian pomidorów. Uzbrojeni w ponad 100 wolontariuszy zaczęli projekt. Przez ponad 10 lat wykonali w ten sposób ponad 10 interesujących krzyżówek, w wyniku których powstały dziesiątki nowych kombinacji różnorodnych pod względem kolorów, rozmiarów i kształtów owoców z jedną wspólną cechą – niskim krępym krzakiem o skórzanych liściach i grubej łodydze.
Wszyscy zaangażowani w projekt są amatorami pasjonatami. Nasiona nie są opatentowane przez żadną firmę, można je jedynie otrzymać od kogoś w prezencie lub zakupić na nielicznych stronach internetowych firm, które zaangażowały się w rozpowszechnianie projektu. Są to zazwyczaj rodzinne gospodarstwa rolne na całym świecie.
Taka to historia.

Dwarf Tomato Project” nadal istnieje i pracuje. Odmiany starsze ustalają się w wyniku selekcji kolejnych pokoleń, powstają też nowe, o wciąż innych walorach. I tak to się kręci.

Pomidory Dwarf w Balkonowym Warzywniku:

Osobiście zainteresowałam się Dwarfami po sezonie, w którym w Balkonowym Warzywniku zagościła po raz pierwszy rodzima karłowa odmiana, a mianowicie Maliniak. W moim umyśle zaświeciła się lampka… skoro jest taki pomidor rodzimy, to pewnie jest mu podobnych więcej na świecie. Wszak pomidorowi maniacy są wszędzie i na bank nie jeden wymyślił, że potrzebna mu niska krępa roślina o dużych owocach.

Bingo! Na forum ogrodniczym, już były osoby, które zdobyły kilka odmian podobnych Maliniakom. I tak oto odkryłam istnienie “Dwarf Tomato Project”

Moja kolekcja jest skromna, liczy sobie 30 odmian. Znam osoby, które mają ich dwa razy tyle.

Powolutku je testuję, po drodze zaopatrując się w kolejne. To naprawdę wciągające.

Uprawa Dwarfów w gruncie i na podwyższonych grządkach.

Uprawa Dwarfów niczym w zasadzie nie różni się od uprawy innych odmian, może jedynie oprócz tego, że Dwarfów nie trzeba zbytnio regulować. Krzaki choć dość mocno ulistnione są tak skonstruowane, że majstrowanie przy nich to zbytek łaski. Po pierwsze są samokończące, dorastają różnie od 60 do 100 cm i koniec. Po drugie nie wypuszczają na wyścigi rosnących w nieskończoność bocznych pędów. Dzieje się to z dużym wyważeniem, na przestrzeni całego sezonu i mimo braku interwencji krzak raczej nie przeistoczy się w liściastą bestię. Można oczywiście z dolnych rozgałęzień zrezygnować, szczególnie jeśli jest to odmiana wielkoowocowa. Uzyska się w ten sposób mniej gron, ale o większych owocach. Jak to się mówi – co kto lubi. Z mojego doświadczenia jednak wynika, że boczne pędy rzadko doczekują się owoców, a jednocześnie ogołocona z nich roślina wygląda smutno, jak okaleczona. Nie robię tego, a i tak cieszę się dużą ilością pomidorów. A jeśli sezon jest ładny  to istnieje szansa, że i boczne pędy zawiążą owoce. Poza tym schowane w listowiu nie gotują się na słońcu.

 

Mimo faktu, że Dwarfy mają grube “pnie”, osobiście uważam, że podpora jest jednak wskazana, szczególnie gdy rosną w miejscu gdzie może szarpnąć rośliną wiatr, a odmiana należy do nieco wyższych. Przy dużej ilości owoców, nawet te niższe odmiany potrafią się położyć na ziemi. W przypadku skrzyń nie było z tym problemów, najwyżej krzak oparł się na sąsiedzie. Niestety w donicy może zdarzyć się, że pęknie nam u nasady i tu już nie ma żartów. Lepiej jednak dać mu palik i nie martwić się później leczeniem złamań. Można też próbować chowu klatkowego 😉 czyli otoczyć krzak drucianą siatką o odpowiednio dużych oczkach. Jest jednak pewna wada tego typu konstrukcji. Utrudnia ona dostęp do “wnętrza” rośliny czyniąc wszelkie zabiegi pielęgnacyjne dość uciążliwymi. Zdejmowanie i zakładanie klatki  do zabiegów, też raczej nie wchodzi w grę, bo rani się przy tym niepotrzebnie liście. Zwykła tyczka ogrodniczka 😉 sprawdza się najlepiej.

 

Uprawa donicowa pomidorów Dwarf

Pomidory typu Dwarf to idealny wybór na balkon, dla osób, które chcą mieć duże owoce z małego krzaka. Oczywiście są też odmiany o koktajlowym rozmiarze owcków, ale gro to befszyki, o mięsistych wnętrzach, mniam. Wszystkie można uprawiać w donicach i zazwyczaj wystarcza im 10l. Na focie poniżej dwie odmiany rosną w dużej glinianej donicy 30l i jak widać całkiem sobie radzą. Co ciekawe w donicy wyrosły mi wyższe niż w skrzyni.

Rozsadę wykonuje się dokładnie tak samo jak w przypadku innych odmian pomidorów. Można w przypadku odmian późnych o okresie 85-90 dni zrobić ją odrobinę wcześniej niż pozostałe, ale według mnie początek marca to najwcześniejszy termin wysiewu, jeśli nie zamierzacie doświetlać swoich sadzonek. Wybiegnięty Dwarf wygląda bardzo śmiesznie, ale uwierzcie mi, potrzebuje światła tyle samo co każdy inny pomidor i będzie ku niemu podążał.

Nawozi się je również tak samo. Są to w końcu krzyżówki mające swe korzenie w wysokich odmianach i potrzeby mają dokładnie takie jak ich protoplaści.

Opisy wypróbowanych przeze mnie odmian Dwarf znajdziecie w katalogu pomidorowym  Właśnie jestem na etapie ich uzupełniania, gdyż miniony sezon był debiutanckim dla wielu odmian.

Gdzie kupić nasiona odmian Dwarf

To faktycznie trudne. Oprócz kilku sklepów internetowych w Polsce, które na razie mają ograniczoną ilość dostępnych odmian, pozostaje zaopatrywanie się w sklepach europejskich i w Stanach Zjednoczonych. Ta druga opcja jest trudniejsza, bo większość z nich z racji na przepisy celne nie wysyła do Polski. A nie ma co ukrywać, mają najbogatszą ofertę.

Jest jednak sklepik europejski,w którym za wysyłkę do Polski listem zwykłym zapłacicie 2 euro, a listem który można śledzić 6 euro, a transakcję sfinalizujecie, kartą płatniczą lub paypalem.  Nie przestraszcie się, stronka jest po niderlandzku, ale wszelkie zapytania można kierować w języku angielskim 🙂

Właśnie mam zamiar z niego skorzystać. Oczywiście napiszę o swoich wrażeniach z tego zakupu. Oto adres za pozwoleniem właścicielki: badskinsgarden.be  Znajdziecie w nim nie tylko Dwarfy, ale też nasiona wielu innych ciekawych warzyw.

Jeśli nie chcecie ryzykować zakupów w obcojęzycznych sklepach pozostaje Wam skorzystać z wymiany na forach internetowych, jest wielu zapaleńców, którzy kolekcjonują odmiany tego typu pomidorów, np. ja 😉 I pragnę tu zaznaczyć, że moja skromna kolekcja jest niczym przy innych 🙂 Jeśli ktoś bardzo chce spróbować pomidorów tego typu śmiało piszcie, zawsze ziarnko czy dwa się u mnie znajdą.

Oczywiście chętnie odpowiem na wszelkie inne pytania jeśli takie macie, najlepiej zostawiać je w formie komentarza.

A oto galeria moich ubiegłosezonowych Dwarfów:

Niedobory u pomidorów- objawy, postępowanie

niedobory u pomidorów

Objawy niedoborów u pomidorów

Jako, że chyba największym zainteresowaniem jeśli chodzi o uprawy doniczkowe warzyw, cieszy się obok papryk, uprawianie pomidorów; to najczęściej właśnie z nimi miewamy problemy. O chorobach nękających nasze krzaczki napisze następnym razem, dziś będzie o niedoborach.

W donicach niedobory zdarzają się bardzo często. Przyczyna tkwi w kilku czynnikach. Pierwszym, dosyć częstym jest nasze “ekologiczne” podejście. Tak bardzo chcemy by nasze pomidorki były eko, że karmimy je łyżeczką biohumusu na tydzień naiwnie myśląc, że urodzą nam dorodne owoce o wodzie i słońcu. Może gdyby to były humusowe ziemie gruntowe…byłaby taka szansa, chociaż… nie chyba nawet wtedy jednak nie.  W donicy gdzie sypiemy 10 do 20l torfowego podłoża wzbogaconego jedynie startową mieszanką nawozu mineralnego, nie ma na to szansy. W zasadzie od razu możemy przyjąć, że to co jest w donicy starczy na bardzo krótko i wszystko nasz krzaczek musi dostać z zewnątrz, bo to co dostaje na starcie zaraz po wysadzeniu zje w mgnieniu oka by utworzyć okrywę liściową. Jeśli właśnie rozpoznaliście siebie w powyższym tekście nie przejmujcie się. To normalne w zasadzie ( szczególnie u mieszczuchów jakim jestem), a skoro czytacie ten tekst, oznacza to, że  już zrozumieliście podobnie jak ja, że słońce i woda to za mało.

Pomidory są roślinami bardzo wymagającymi pod względem nawożenia, choć wydaje się, że rosną same, a nawożenie mineralne jest złe. Od razu przypomina mi się historia rodem z ogródków działkowych mojej ukochanej Babci. Pewna nasza znajoma uprawiała pomidory za pomocą azofoski i “krowich placków” i miała imponujące plony, których…uwaga…nikt w rodzinie nie chciał jeść, bo jeden pomidor ważył kilogram. Wszyscy uważali, że to nienaturalne, sztucznie pędzone a co za tym idzie niezdrowe

Chcę w tym miejscu zdementować ten obiegowy dziwny pogląd. Wielkość owocu pomidora świadczy o  zdrowej kondycji rośliny, a nie przenawożeniu, i jest uwarunkowana odmianowo. Nie dajcie sobie wmówić, że pomidor rośnie beznawozowo, ale też nie wierzcie w to, że duży, idealnie równo wybarwiony owoc to przenawożony pomidor, który Wam zaszkodzi.

Wracając do niedoborów.

Przy dużych wahaniach temperatury i wilgotności powietrza, deficycie światła ( jeśli mamy zbyt gęstą obsadę balkonu jak ja), szczególnie w newralgicznych momentach dla rośliny (kwitnienie i zawiązywanie owoców) małej donicy, w której bryła korzeniowa przerosła już wszystko, u pomidorów często pojawiają się następujące objawy niedoborów poszczególnych mikroelementów:

niedobory żelazaŻelazo – brak tego pierwiastka objawia się zahamowaniem wzrostu. W części wierzchołkowej widoczne jest przejaśnienie liści (chloroza). Rośliny mają wysokie zapotrzebowanie na żelazo od początku kwitnienia i wtedy właśnie najczęściej nowe przyrosty liści wyglądają jakby ktoś od środka pociągnął je jaśniejszą farbą.

 

 

 

niedobory boruBor – poczernienie i stopniowe zamieranie wierzchołka pędu. W konsekwencji, w dolnej części rośliny, wyrastają nowe pędy. Ogonki liściowe stają się kruche. Na owocach pojawiają się brunatne plamy. Wokół szypułki tworzy się korkowa struktura. Brzydko wygląda i część owocu czyni niejadalnym.

 

 

 

 

niedobory molibenuMolibden – początkowo na najstarszych liściach widoczne są jasnozielone cętkowate drobne plamy postępujące od wierzchołka liści. Przebarwienia z czasem przechodzą w nekrozy. Objawy niedoboru molibdenu początkowo zlokalizowane są na starszych, a później przenoszą się na młodsze liście. Owoce stają się drobniejsze, dłużej dojrzewają.

 

 

 

Mangan – na roślinach niedożywionych manganem występują charakterystyczne objawy w postaci żółtozielonych przebarwień. Symptomy te początkowo rozwijają się na środkowych, a później przenoszą się na wierzchołkowe liście. Z czasem powierzchnia blaszki liściowej staje się pofałdowana, a chlorystyczne plamki uwypuklają się między nerwami. Zmienione liście wywijają się w górę i stają się zdeformowane ( foty brak, bo nie miałam nieprzyjemności).

Miedź – wzrost rośliny ulega zahamowaniu. Blaszki liściowe zmieniają kolor na niebieskozielony. Środkowe i górne liście są mniejsze i zwijają się ( brak foty, jakoś niedobór miedzi nigdy mi się nie zdarzył).

Jak sobie z nimi poradzić?

Mikroelementy najszybciej przyswajane są przez liście. Jeśli więc zauważycie u swoich podopiecznych powyższe objawy, najprostszym a jednocześnie najskuteczniejszym sposobem jest podanie mieszanki dolistnej ( oprysk czyli ) zawierającej mikroelementy. Nie będę w tym miejscu reklamować konkretnych produktów, ale wiele firm specjalizujących się w nawozach mineralnych ma w swojej ofercie płynne mieszanki dedykowane pomidorom, które w swoim składzie mają  schelatowane pierwiastki śladowe. Koniecznie trzymajcie się dawek znajdujących się w informacji na opakowaniu. Można oczywiście stosować jednoskładnikowe pożywki, jeśli ewidentnie brak tylko jednego minerału, choć tak naprawdę jest to rzadkością i sensowniejsza jest taka multimikrominerałka w oprysku.

 

Bardzo ważne jest dobre zaopatrzenie roślin w makroelementy, takie jak wapń, magnez i potas. Objawy niedoborów makroelementów są następujące:

niedobory wapniaWapń – rośliny wykazują zwiększone zapotrzebowanie na ten pierwiastek w okresie owocowania. Niedobór wywołuje suchą zgniliznę wierzchołków owoców. Liście wierzchołkowe są skręcone i zasychają. Na owocach pojawia się od strony piętki plamka, ciemnego zabarwienia, która z czasem powiększa się tworząc zgniły obszar i czyniąc owoc zupełnie bezużytecznym. Jeśli uda nam się w porę zahamować ten proces, nie bójcie się takich poplamionych owoców, po odkrojeniu zniszczonej przez niedobór części, śmiało można resztę wsunąć na kanapce. Często braki wapnia są pozorne i wynikają z niedomiernego podlewania. Podlewanie 1 raz dziennie 10l donicy na bank zakończy się właśnie suchą zgnilizną wierzchołkową, szczególnie u odmian podłużnych takich jak Green Sausage lub Lima. Po powrocie do zrównoważonego podlewania wszystko powinno się samo ustatkować. Jeśli jednak chcecie ratować owoce, zanim sytuacja wróci do normy, niezbędny jest oprysk z saletry wapniowej. I uwaga: pryskamy owoce nie liście. Tylko w ten sposób szybko dostaną to co jest im potrzebne. Dla osób, które wzbraniają się przed nawożeniem mineralnym taki sposób jest mocno kontrowersyjny, wiem. Macie wybór – albo saletra wapniowa, albo część pomidorów do wyrzucenia.

I tu jeszcze jedna uwaga. Pomidory zaatakowane suchą zgnilizną wierzchołkową, nie są niejadalne. Wręcz są bardzo smaczne. Trzeba odkroić ciemną część i można śmiało wszamać zdrową resztę. Chyba, że prawie cały pomidor to ciemna masa 🙁

Magnez –to pierwiastek, którego niedobory są chyba najpowszechniejsze w uprawie pomidorów w donicach i nie tylko. Niedobory te ujawniają się najpierw na dolnych liściach w postaci jaśniejszych przebarwień. Zmiany rozpoczynają się od nieparzystego listka górnego, a później obejmują kolejne, licząc od góry ku podstawie liścia złożonego. Nerwy wraz z przylegającymi do nich tkankami pozostają zielone, ale pozostała część blaszki liściowej przebarwia się na żółto lub kremowo. Przy ostrym niedostatku magnezu ogonki stają się kruche a liście stopniowo zasychają i odpadają.  Niedobór magnezu powoduje osłabienie wzrostu, jest też odpowiedzialny za kwaśny smak owoców. Często niedobory magnezu przybierają w początkowym stadium postać plam na liściach do złudzenia przypominając groźne choroby. Najszybszym sposobem zapewnienia roślinie dawki magnezu będzie oprysk siarczanem magnezu lub jego schelatowaną wersją. Przy znacznych niedoborach zabieg można powtarzać nawet co 3 dni. Pamiętajcie jednak, że antagonistą magnezu jest wapń, jak przesadzicie, zaburzycie wchłanianie wapnia i…. z deszczu pod rynnę.

niedobór potasuPotas – jest pierwiastkiem stymulującym gospodarkę wodną roślin. Jego niedobór początkowo powoduje żółknięcie i brązowienie, a w końcu doprowadza do zasychania całej blaszki liściowej.  Problem zaczyna być widoczny od brzegów liścia i postępuje do wewnątrz. Niedobór tego pierwiastka powoduje również załamywanie się gron, pękanie i niedostateczne wybarwienie owoców. Pewnie nie jeden raz słyszeliście ” jak masz skurcze pij dużo soku pomidorowego bo ma potas”. No właśnie. Znakiem tego, pomidor zapotrzebowanie na potas ma spore. Doskonale zaspokaja jego apetyt gnojówka z żywokostu do każdego podlewania w stosunku 1:20 lub zbilansowany nawóz mineralny NPK 9-9-27

 

 

niedobory fosforuFosfor – to pierwiastek, który wpływa na prawidłowy rozwój systemu korzeniowego, przyspiesza wytwarzanie kwiatów oraz stymuluje zawiązywanie się owoców. Niedostateczna ilość tego składnika w glebie skutkuje tym, że liście pomidora stają się szarozielone i kruche, a nerwy wraz z ogonkami liściowymi przyjmują barwę fioletową lub czerwoną. Początek wygląda niewinnie, ot kilka fioletowych plamek, ale z czasem liście zaczynają przypominać skórę smoka, a kwiaty są nieliczne i często nie wiążą owoców. Brak tego pierwiastka w roślinie może być również spowodowany nieodpowiednim pH gleby oraz zbyt niską temperaturą na zewnątrz. Dużą ilość tego pierwiastka znajduje się w mączce rogowej. Garstka do doniczki ( żartuję – trzeba sprawdzić dawkowanie na ilość ziemi by nie przedobrzyć) i temat z bańki. Przyswajanie fosforu zaburza zbyt niska temperatura otoczenia, dlatego jeśli donicę z pomidorem zostawi się w maju na balkonie w zimne noce, niedobory mogą się pokazać.

 

Azot – najstarsze liście są bladozielone, później żółkną. Łodygi są cienkie. Owoce są małe i zniekształcone.

Azot jest podstawowym składnikiem pokarmowym dla roślin. Największe zapotrzebowanie na ten pierwiastek występuje podczas zawiązywania i formowania się owoców pomidora. Niedostatek tego składnika znacznie hamuje wzrost oraz ogranicza plonowanie roślin. Pomidory słabo się krzewią, a łodyga staje się wiotka i cienka. Symptomy braku azotu można również zauważyć na liściach, które początkowo zmieniają barwę na jasnozieloną, a potem stają się bladożółte. Postępująca chloroza z czasem obejmuje całą powierzchnię blaszki liściowej wraz z nerwami. Stanie się tak jeśli potencjalnie duży krzak pomidora posadzisz w małej donicy. W którymś momencie gość nie wytrzyma i… zżółknie.

Jak sobie z niedoborami makroelementów radzić? Rozsądnie nawozić.

Nawożenie pomidorów w donicach w wielkim skrócie

Najkorzystniejszym sposobem nawożenia pomidorów w donicach jest nawożenie płynne, czyli fertygacja nawozami mineralnymi o dobrze wyważonych proporcjach. Fertygacja to połączenie nawadniania z nawożeniem. Rozpuszczamy nawóz mineralny w wodzie i voilà – gotowe, można podlewać. Podstawową zaletą fertygacji jest możliwość precyzyjnego odżywiania roślin, a w donicy jest to podstawą sukcesu. Szczytem ideału byłoby nawożenie płynne podawane za pomocą systemu kropelkowego, ale to już w marzeniach na razie.

Drugim sposobem jest nawóz siany, zazwyczaj w postaci granulek. Tu mamy do wyboru nawozy organiczne, organiczno-mineralne i czysto mineralne. Bardzo istotne jest obliczenie dawki odpowiedniej dla danej fazy wzrostu pomidora i wielkości pojemnika. Niestety, od matematyki nie ma zwolnienia nawet w ogrodnictwie.

Po kolejne – gnojówki roślinne. Umieszczam je jako oddzielny rodzaj nawożenia, choć w zasadzie zalicza się do fertygacji. Czysta ekologia, ale na tarasach i balkonach dość problematyczna. O tym w innym artykule.

I na koniec  pozostaje nawożenie dolistne. Doskonałe do działań interwencyjnych, bo działające najszybciej. Płynną pożywkę rozpuszczamy w odpowiedniej ilości wody i wykonujemy oprysk. I znów matematyka, koniecznie pilnujcie proporcji, zbyt duże stężenie może zniszczyć roślinę, nie ma żadnego lania nawozu “na oko” , bo Wam ”oko zbieleje” od efektu.

Dawek nie podaję, bo jak już wspominałam wszystko jest ruchome. Pudełko z instrukcją za przewodnika, kalkulator w dłoń i “jedziesz Joanna”

Na dziś tyle, pokuszę się w wolnej chwili o obszerniejszy tekst o nawożeniu.