Działamy, działamy, maj przyszedł, czas się obudzić.

Kochani ogrodomaniacy balkonowi. Kapkę był zastój, chorowało mi się i takie tam różne. Bywałam więc tylko od czasu do czasu na grupie. No tak czy inaczej, jest już dobrze, a dzięki Wam blog działa nadal.

Nie wiem jak u Was ale u mnie wiosna dała totalną plamę. Dni ciepłych było dwa. A poza nimi cały czas zimno, deszcz, szron, deszcz, śnieg, kulkograd, znów deszcz…no normalnie jakaś katastrofa pogodowa. Rozsady zrobiłam jak nie ja, bez listy. Wyciągając z kuferka z nasionami i tak bez składu i ładu z pamięci do ziemi. Już na początku zaczęły mi chorować, niedobory, jakieś nekrozy [sce emoji=”angry”/] co to ma być? Tak będzie ten sezon wyglądał?

Wnerw mną targnął nieziemski, przesadziłam wszystko do nowej ziemi (planta bo nie miałam innej- nota bene nie polecam), podlałam biohumusem i….doopa, nekrozy coraz większe, liście zażółcone. Więc znów przesiadka tym razem do Wokasu z pożytecznymi mikroorganizmami. I w końcu odżyły. Piszę o tym, bo chcę Was uczulić jak ważne, poza oświetleniem i nawożeniem jest samo podłoże. Półśrodki kończą się tragicznie.

Teraz już wszytko jako tako rośnie, nie przyprawiając mnie o większy ból głowy.

Co w tym roku urośnie w balkonowym warzywniku?

Popełniłam kilka eksperymentów ze słodkimi paprykami z tacek sklepowych. Otóż, kupiłam w lutym jakąś szpiczastą odmianę o nazwie nie do powtórzenia zaczynającej się od Erebus…coś tam, coś tam. Z wyglądu Corno di Toro, ale w kolorze pomarańczowym, do tego niebywale słodka. Oczywiście najprawdopodobniej hybryda, ale co szkodzi spróbować. Z paprykami jest tak, że im świeższe nasiona tym mocniejsza roślina, dlatego bardzo lubię siać wprost z żywego egzemplarza. Drugim eksperymentem jest o podobnych walorach wizualnych, słodka Tribelli czerwona i żółta. Poza nimi wysiałam jeszcze jakieś ostre krzyżówki własnego chowu, Aji White Fantasy, bo niebywale mi posmakowała, Aji Omnicolor, bo jakoś w zeszłym sezonie przeszła niezauważenie i Sweet Bite, jako że bez nich nie wyobrażam sobie paprycznych upraw.

Co do pomidorów, to po zeszłorocznej klęsce mojej dwarfowej plantacji, trochę straciłam zapał. Ponad 70 odmian zginęło śmiercią tragiczną, bo uparłam się na ekologię. Posiałam więc tylko 10 dwarfowych odmian, oraz kilka polskich pomidorów w tym Kmicica i Jutrosza. Rzadko do tej pory gościły w balkonowym warzywniku polskie odmiany. Tyle bajecznych egzotyków miałam do wypróbowania, że zawsze schodziły na dalszy plan. Tym razem zacisnęłam zęby, nawet nie sięgnęłam do segregatora z nasionami, kupiłam 4 torebki w ogrodniczym, polskich odmian, no i zobaczymy, co to z tego wyrośnie. Kmicic od razu zaczął stwarzać problemy. Z 4 sadzonek została jedna, ale jest. Jutrosza wysiewałam w ostatnim rzucie, więc jest jeszcze malutki. To podobno odmiana odporna na ZZ liczę więc, że gdy grzyb się na jesieni rozpanoszy, Jutrosz da radę. Mam jeszcze Betę i Betaluxa. Jedna z tych odmian już gościła u mnie w donicach, ale źle ją nawoziłam i była kwaśna. Bogatsza o to doświadczenie, w tym roku przyłożę się do odpowiednich dawek magnezu, jeśli to poprawi smak, to jestem w domu, bo obie te odmiany są odporne na kapryśna pogodę, i są wielkości idealnej do donic.

Nie będzie w tym roku bakłażanów. Mam dość walki z przędziorkami, daję sobie odpocząć. Nie będzie też wczesnego rodzynka, wysieję go tym razem wprost do gruntu za kilka dni. Wracam natomiast do egzotycznej odmiany ogórka Cristal Apple. Głównie ze względu na jego plenność i całkiem sporą odporność na mączniaka. Pojawi się też groszek w dwóch kolorach i fasolka szparagowa. Na razie wszędzie gdzie było miejsce wysiałam szpinak, koperek i sałaty, z czego szpinak w dużej skrzyni jest już do zbioru. Kupiłam też białą dymkę i w każdą dziurę wetknęłam sztukę [sce emoji=”happy”/]

Na jesieni pozbyłam się wszystkich truskawek. Były na balkonie już 4 sezony i stały się siedliskiem takiej ilości kłopotów, że czas było je wymienić. Niestety udało mi się kupić tylko jakieś całoroczne no name o mocno fuksjowym kolorze kwiatów. Czas pokaże czy ta zamiana będzie udana.

Groszek posiałam w donicy do pomidorów, kupiłam ją na wyprzedaży ( bo normalna cena totalnie mnie odstraszała), by wypróbować zgodnie z przeznaczeniem na jakimś pomidorze, bo plastikowa klatka wydaje się być dobrym rozwiązaniem dla jakiegoś wyższego krzaczastego tomata, ale gdy 2 tygodnie w jedyny ciepły i słoneczny dzień tej wiosny, zabrałam się za siewy, zobaczyłam oczami wyobraźni kwitnący groszek oplatający barierki i nie mogłam się powstrzymać [sce emoji=”laugh”/] Wysiałam więc mix cukrowego z fioletowym, i niech sobie rośnie, a co.

Cały czas zastanawiam się czego jeszcze spróbować z warzyw, czego nigdy nie próbowałam w donicach i powiem Wam, że jest coraz trudniej. Może poza niektórymi korzeniowymi (skorzonera, pasternak) nie mogę nic znaleźć. Przerobiłam krzaki owocowe, a nawet drzewka, miałam ogórki, dynie, cukinie, kabaczki. Wszelakich odmian pomidory, papryki i bakłażany. Okrę, pepino, kiwano, cucamelony, melony i arbuzy. Mam winogrona i kiwi. Naprawdę nie wiem. Jeśli macie dla mnie jakieś warzywniczo-donicowe wyzwanie to chętnie je podejmę. Dajcie tylko znać.

Z ogrodniczym pozdrowieniem Anja

2 thoughts on “Działamy, działamy, maj przyszedł, czas się obudzić.

  • 02/05/2021 o 11:26
    Permalink

    Dzień dobry w maju 🙂

    • 05/05/2021 o 13:41
      Permalink

      Hej Werka. Nareszcie jest cieplej. oby tak już zostało.

Komentarze zablokowane.